I said I'm feelin' littlle bit...
Komentarze: 3
Nic bardziej chujowego nad wpis w pamiętniczku o sylwestrowej imprezie, zwłaszcza gdy ta była kiepska. No ale jak się nie ma co się lubi to się nie ma i chuj. Tracę tolerancję na ludzi, którzy mają w grafiku wpisane dni na trochę szaleństwa; rozplanowane na cały rok z małymi czerwonymi znaczkami przy datach kiedy będą zadowoleni, wyluzowani, niegrzeczni, dzicy i szaleni. To nie jest ścieżka Rock'n'Rolla, tak wielu pobłądziło, niewielu z nas jest jeszcze na szlaku. W każdym razie prywatka dupy nie urwała i gdyby nie fakt, że zaszczyciłem imprezowiczów swym majestatem będąc konkretnie naprutym i skutecznie utrzymywałem ten stan do końca, to wcale by mi się nie podobało. Jeszcze ta przeokrutna, młodzieżowa muzyka. Przeraża mnie wizja świata, gdzie w dźwięku, rytmie, melodii nie ukryto ładunku emocjonalnego. Siedzę sobie teraz i leczę skołatane ucho kawałkami klasyków. I w tej niepodważalnie uroczej atmosferze chciałbym życzyć wszystkim w Nowym Roku zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy.
Dodaj komentarz