Three little birds
Komentarze: 8
Że do prowadzenia samochodu się nie nadaję odkryłem w dzieciństwie mając poważne problemy ze ścigankami na Pegasusa. W tym przekonaniu utwierdziłem się w wieku 12 lat kiedy na wakacjach cichaczem wjechałem w krzaki maluchem ojca (do dziś mi to wypomina, może nie tyle buchnięcie kluczyków pod jego nieobecność i beztroski rajd na odcinku 3 metrów co fakt, że siedziałem potem cicho nie puszczając pary z gęby podczas gdy on szukał auta rzucając kurwami na czym świat stoi skoro nawet na zakładowych wakacjach ktoś kradnie auta. To były dość spore krzaki...) Natomiast kiedy wreszcie przełamałem strach i niechęć, zapisałem się na kurs i wskoczyłem za kółko odkryłem, że nie takie punto straszne jak je malują. Kurwa, już po trzech godzinach jazd uznałem się z właściwą sobie skromnością za kierowcę natchnionego, przy którym Hołowczyc i Kubica to tylko smarkacze w gokartach. I oczywiście wszechświat jak to wszechświat w dniu, w którym oficjalnie już mi bliżej do 30stki niż 20stki postanowił udzielić mi lekcji pokory. Oblałem na placu. I to w sposób tak spektakularny i jednocześnie kretyński, że nawet tutaj w moim supersekretnym pamiętniczku nie ośmielę się napisać jak... Trudno. Następna próba za trzy tygodnie. A póki co wypada zająć się czymś w czym naprawdę jestem niezły - wypić coś zimnego, zapalić coś pysznego i zaśpiewać razem z Bobem "don't worry about a thing, cause every little thing gonna be all right..."
I pewnie nie przejechałeś żadnego instruktora.... :D
Dodaj komentarz