Komentarze: 3
W całym pisaniu tego tutaj pamiętniczka najbardziej nawilża mnie fakt, że znów jest on supertajny. Kryję się z nim przed taką jedną co spędzę z nią resztę życia. I to jest fajne. Ludzie, nieważne jak blisko ze sobą będą, muszą mieć jakieś małe sekrety, coś tylko dla siebie. Tutaj mogę sobie roić, że siadając przed laptopem kiedy nikogo nie ma w domu zamieniam się w superzłoczyńcę, który w swoim tajnym centrum dowodzenia wypróżnia się intelektualnie wypisując coraz większe głupoty. Jest to zdrowe. O wiele zdrowsze niż totalna szczerość. Właściwie nie ma czegoś takiego jak totalna szczerość. Kurwa, nie potrafimy być szczerzy nawet sami wobec siebie. Ja na przykład codziennie sam siebie okłamuję, że ten kałdun jakoś tak sam zniknie przed sezonem plażowym, że pewnego rana wstanę i zobaczę na brzuchu sześciopak zamiast kega. I to jest zdrowe. Małe kłamstewka i sekreciki. Ale tyle to każdy wie. Chyba znowu wynalazłem koło.