Komentarze: 3
Pierdolona kolej miejska. Chyba starają się ustanowić zupełnie nowy standard opóźnień. Pół nocy psu w dupę. Niewiele brakowało a powrót do domu trwałby dłużej niż samo spotkanie biznesowe. No ale nic. Co nas nie zabije to nas wkurwi. Wracając do sedna...
Te "wolne weekendy" są jak kebab w taniej knajpie. Podchodzisz entuzjastycznie, na początku jest bardzo fajnie, ale pod koniec zostaje tylko zimna, rozmokła od sosu bułka i trochę równie skurwiałej kapusty pekińskiej. A potem mogą być jeszcze problemy z przykręceniem makowca. Nie zawsze, ale nie można ich wykluczyć.
I taki jestem trochę przygaszony tego pierwszego dnia wiosny. Na szczęście wieczorem wraca Taka Jedna będąca słodką kruszonką na mojej przaśnej drożdżówce egzystencji. I znów będę mógł dźwigać krzyż słodkiej miłości. No to na koniec anegdotka.
Istnieje pewien portal społecznościowy, na którym ludzie, którzy w podstawówce lub średniej darzyli się szczerą niechęcią, pogardą lub obojętnością, teraz namiętnie się szukają, dodając przy tym setki zdjęć, których oprócz nich nikt nie chce w rzeczywistości oglądać. I na tym spotkaniu biznesowym wczoraj kumpel opowiedział jak jedna ze "znajomych" zamieściła fotkę dłoni, na której błyszczał sobie pierścionek zaręczynowy. I oczywiście poniżej kilkanaście albo i więcej komentarzy w stylu "gratulacje, jaki śliczny, kiedy ślub" i takie pierdoły. A wśród nich perełka: "O! Zmieniłaś lakier do paznokci. I dobrze. Tamten był chujowy"